„Tajemnica Maryi” – jak dotrzeć do Jezusa przez Maryję - Część druga

Spis treści


 III

Od Jezusa Chrystusa do ochrzczonych i od chrztu de ofiarowania się

Wspominaliśmy już o tym jak Bóg uczynił z „ludu wybranego” „lud Mu poddany”, jak przygotował nadejście Mesjasza-Sługi zapowiedzianego przez proroków[38]

Słyszeliśmy wszyscy o tekstach proroka Izajasza mówiących, kim będzie naprawdę Sługa, którego Kościół uważa za zapowiedzianego Mesjasza.

„Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął.” (Iz 42,1)

To przypomina nam o Święcie Przemienienia Pańskiego, które obchodziliśmy w sierpniu.

„Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem.” (Iz 42,6)

Zrodzony z Maryi Mesjasz (słowo aramejskie) czy Chrystus (słowo greckie) został poświęcony Bogu, ponieważ pochodzi od Ducha Świętego. To właśnie jego oskarżano
o bluźnienie, gdy mówił o sobie „Jestem Synem Bożym” (J 10,36), ale to także on złożył największą ofiarę na Krzyżu (Hbr 9,14). Bóg go „namaścił Duchem Świętym i  mocą” (Dz 10,38). Stary Testament przygotował jego nadejście, a teraz jest on tu, by wypełnić Nowe Przymierze. W tej kwestii znajdujemy w Ewangelii stanowcze słowa:

„Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mojego ojca?” [Jezus w wieku 12 lat] (Łk 2,49).

„Zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał” (J 6,38)

„Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” [Jezus w Ogrójcu] (Łk 22,42)

„Wykonało się!” (J 19,30)

Misja Jezusa jest potrójna. Jest on prorokiem, kapłanem i królem.

Prorok. Jezus jest w pełni prorokiem. Zapowiada Dobrą Nowinę i wykonuje ją (są to dwie cechy charakterystyczne prawdziwego proroka). On sam jest Słowem wcielonym: „To jest Syn mój Wybrany” (Łk 9,35).

„Duch Boga mnie poświęcił, Duch Boga mnie posłał ogłaszać pokój, radość.” przypomina nam pieśń.

„Tłumy zdumiewały się jego nauką” (Mt 7,28).

Kapłan. Jezus jest również kapłanem.

„Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.” (14,6)

„I dać swoje życie na okup za wielu.” (Mt 20, 28)

„Ja życie moje oddaję…” (J 10, 17-18)

Jezus złożył wielką ofiarę „raz na zawsze”, jak wypowiadamy to podczas eucharystii, „ofiarując samego siebie.” (Hbr 7,26-27).

Król. Jezus jest Królem. Jest „synem Dawida”. (Mt 1,1)

„Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). Czyż nie jest to symbol króla?

Podczas końca świata, w momencie swojego chwalebnego powrotu, Jezus będzie sędzią wszystkich ludzi: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały.” (Mt 25, 31)

To właśnie tutaj zbliżamy się do sakramentu chrztu, do tej cudownej przygody, która rozpoczęła się w dniu naszego chrztu, i która całkowicie zmieniła nasze życie. Niestety, nie jesteśmy tego naprawdę świadomi, mimo, że rytuał sakramentu chrztu przypomina nam o tym. Nie zapominajmy o tym, że nasze ofiarowanie łączy się w sposób znaczący z „doskonałym odnowieniem ślubów i przyrzeczeń chrztu świętego.” (TPN 120).

Przez chrzest jesteśmy złączeni z Chrystusem.

- „Ja jestem […] życiem.” (J 14,6)

- „Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.” (J 10,10)

- „Jam jest chleb życia” (J 6,35)

- „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.” (J 11,25)

- „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6)

- Jezus „jest życiem wiecznym.” (J 17,3)

- „Łaską bowiem jesteście zbawieni.” (Ef 2,8)

 

Przez chrzest stajemy się dziećmi bożymi.

„Wszyscy bowiem w jednym duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno ciało (1 Kor 12,13).

W czasie moich 35 lat spędzonych w Afryce byłem zaskoczony przez solidarność istniejącą wśród tamtejszych chrześcijan, a wynikającą z bycia chrześcijaninem i członkiem Kościoła. Jeśli tylko ktoś rozchorował się, albo komuś zmarła bliska osoba, bądź po prostu ktoś żył w biedzie, wtedy cała parafialna rodzina niosła tej osobie pomoc.

Kiedy ktoś podróżował i zatrzymywał się w jakiejś parafii, wtedy wszyscy spieszyli do niego z żywnością i ubraniami. Pomagali mu w ten sposób, aż do chwili właściwego urządzenia się w nowym miejscu. A wszystko to robiło się, ponieważ osoba, która przybyła była chrześcijaninem.

Należy pogratulować tym, którzy opiekują się imigrantami, odwiedzają chorych, tym, którzy dzielą się ubraniami z osobami będącymi w potrzebie, czy też tym, którzy po prostu dbają o żyjących w samotności. Na jednym z obrazów z cyklu Golgota Jasnogórska, przedstawiającym stację „Weronika ociera twarz Jezusowi”, Jerzy Duda-Gracz namalował swoją żonę opiekującą się starszą osobą. Wspierajmy tych, którzy pracują w kościołach, dbają o kwiaty i dekoracje. Posyłajmy nasze dzieci, by służyły w kościele podczas mszy świętej, oczywiście pod warunkiem, że będziemy później gotowi zaakceptować ich poświęcenie, gdy zdecydują się pójść do seminarium, zostać księżmi, zakonnikami i zakonnicami. Pogratulujmy wszystkim tym, którzy nauczają katechezy, pod warunkiem, że robią to z miłości dla Boga, a nie z obowiązku. Podziwiajmy, wszystkich tych, którzy poświęcają swój czas wychowaniu i nauczaniu dzieci i młodzieży, ponieważ są oni „ulubieńcami” Chrystusa, który ma dla nich szczególne miejsce w swoim królestwie.

„Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego.”  (Mt 25,34)

„Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie” (Mt 19,14)

Wychowanie jest czymś więcej niż wykształcenie, jeśli potrafi pochylić się nad każdym dzieckiem, by uformować je wedle Chrystusa.

Wszystko jednak musi być czynione z miłości „Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi.” (Ef 4,15) Wszyscy pracują w domu Ojca zgodnie ze swoimi zobowiązaniami, jakie poczynili na chrzcie świętym.

Nasz chrzest jest w rzeczywistości ofiarowaniem się, ofiarowaniem całej naszej istoty Jezusowi Chrystusowi, a ostatecznie Bogu, ponieważ każde ofiarowanie się może być poczynione jedynie Bogu, tak jak w Starym Testamencie. Dziś, od chwili kiedy Maryja wypowiedziała TAK, ofiarujemy się Bogu za pośrednictwem Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka, Człowieka i Boga, Rzecznika między Bogiem i Ludźmi.

Przypomnijmy sobie zdziwienie, jakie nastąpiło w momencie zesłania Ducha Świętego, gdy Piotr oznajmił, że Ukrzyżowany Jezus, któremu Żydzi przebili serce, jest zapowiedzianym Mesjaszem-Zbawicielem. Wszyscy wykrzyknęli wtedy do Piotra i apostołów:

„Cóż mamy czynić, bracia?” (Dz 2,37)

Podobnie jak po spotkaniu z Jezusem: „Cóż więc mamy czynić?” (Łk 3,10)

A Piotr odpowiedział:

„Nawróćcie się – powiedział do nich Piotr – i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego.” (Dz 2,38)

Według Montforta, istnieje doskonała jednoznaczność między odnowieniem przyrzeczeń chrztu świętego i ofiarowaniem się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi.

Montfort powiedział nam, że jest wiele sposobów ofiarowania się, nie pomijając oczywiście ofiarowania się zakonników, którzy zawsze pozostaną wierni charyzmie założycieli ich zgromadzeń. To jednak w żadnym razie nie koliduje z pragnieniem i możliwością ofiarowania się Maryi według formuły Montforta. Z jakiego powodu formuła ofiarowania się przygotowana przez tego świętego miałaby być lepsza od innych. Czy nie jest to zbyt wyniosłe?

Ojciec Thomas Philippe chciał zaproponować Arce[39] Jana Varniera własną formułę ofiarowania się, ale ostatecznie stwierdził w swojej refleksji:

„Zamiast tworzyć nową modlitwę zawierzenia, woleliśmy odwołać się do długiej tradycji Kościoła. Posłużyliśmy się aktem poświęcenia według św. Ludwika Marii Grigniona de Montforta, tym, który sam Jezus wskazał Marcie Robin[40], i który przyjęły «Ogniska Miłości».”[41]

Błogosławiony Jan Paweł II wybrał to samo rozwiązanie i całe jego życie było naznaczone dewizą, którą dobrze znamy: TOTUS TUUS – CAŁY TWÓJ!

Czyż Montfort nie stwierdza dokładnie tego samego:

[118] „Przeczytałem prawie wszystkie książki, traktujące o nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Rozmawiałem o tym szczerze z uczonymi i świątobliwymi osobami i twierdzę śmiało i otwarcie, że nie poznałem dotąd żadnego innego ćwiczenia pobożnego ku czci Najświętszej Dziewicy podobnego temu, o którym chcę mówić. Żadne nie wymaga od nas więcej poświęcenia dla Boga, żadne nie uwalnia duszy więcej od samej siebie i od miłości własnej, żadne wierniej nie zachowuje jej w łasce lub łaski w niej, żadne nie łączy jej łatwiej i doskonalej z Jezusem Chrystusem, żadne wreszcie nie przynosi Bogu więcej chwały, nie uświęca bardziej duszy i nie jest użyteczniejsze bliźniemu.”

On sam wyjaśnia:

- przeczytał wszystkie książki, jakie w tamtym czasie istniały na temat nabożeństwa do Najświętszej Marii Panny. Jako bibliotekarz u Świętego Sulpicjusza miał czas na czytanie zagłębianie się w książkach na temat Maryi,

- rozmawiał ze świętymi i uczonymi tamtych czasów,

- jego osobiste doświadczenie nauczyło go żyć nieustannie w jedności z Maryją,

- ponadto głosił tę metodę podczas swoich misji i właśnie tak zrozumiał jej siłę.

Czy więc wahać się? Oprowadzając wycieczki po jasnogórskim sanktuarium mamy w zwyczaju mówić, że Polskę uratowały od komunizmu 3 W, a mianowicie: Kardynał Wyszyński, Kardynał Wojtyła i Lech Wałęsa, przywódca Solidarności. Te trzy osoby rzeczywiście zmieniły bieg Historii Świata. Dodajemy jeszcze, że w zasadzie to przez nich działała Matka Boska Częstochowska i to w pierwszej kolejności ona przyczyniła się do upadku komunizmu. Wszystko to zaś, dzięki modlitwie Polaków i chrześcijan z całej Europy. Przypomnijmy sobie tajemnice fatimskie: „Odmawiajcie codziennie różaniec, aby wyprosić pokój dla świata!” – powiedziała Matka Boska 13 października 1917 r. Maryja  mówiła do dzieci o powrocie do przykazań boskich i Ewangelii. Sprawiedliwi są proszeni, by żałować za grzeszników po to, by ustrzec ich od piekła i otrzymać pokój na świecie oraz nawrócenie się Rosji.

Drogi boskie są nie do wyśledzenia, mówi psalmista. Inny człowiek, który przyczynił się do upadku komunizmu, prezydent Gorbaczow, spotkał się dwukrotnie, potajemnie, w nocy z papieżem Janem Pawłem II. Arturo Mari, papieski fotograf i naoczny świadek tej rozmowy, wyjaśnia, że podczas spotkania w cztery oczy o 11-tej wieczorem Gorbaczow powiedział do papieża: „Teraz Ojciec Święty musi mi powiedzieć, co mamy zrobić, by dalej podążać drogą, jaką razem obraliśmy.” Było to 9 listopada 1989 r. Dwa tygodnie później upadł mur berliński.

Oto jeszcze inny przykład, który także podaje Arturo Mari, fotograf sześciu papieży  w ciągu 51 lat, z czego przez 27 służył Janowi Pawłowi II[42]. Wspomina on pierwszą wizytę prezydenta Gorbaczowa, który przybył do Watykanu wraz z żoną Raisą. Żona polityka, heretyczka, stanęła przed papieżem „z nienakrytą głową, ubrana ostentacyjnie w czerwony kostium, dość wyzywający!”[43], co było zakazane przez protokół. „Od momentu pierwszego spojrzenia straciła pewność siebie, odczuwając pewien szok, nawet fizycznie.”[44] Jan Paweł II wręczył jej różaniec. Później prezydent Gorbaczow dzwonił do papieża, by prosić go o modlitwę w intencji poważnie chorej żony. Niedługo później Raisa zmarła. Podczas gdy Gorbaczow, w towarzystwie swojej córki, odwiedził ponownie papieża, ta chwyciła go za rękę i powiedziała: „Muszę Ojcu Świętemu coś wyznać […] Codziennie rano matka modliła się za Jego Świątobliwość […] A czy Ojciec Święty wie, jak modliła się matka?” Irina wyjęła z torby różaniec papieża. „Modliła się codziennie używając tego różańca. Teraz dalej modli się za Jego Świątobliwość!”[45]

Odmawianie różańca jest jednym ze sposobów pozwalających pozostać w jedności z Maryją. Jeśli prosi się, by go odmawiać statecznie, powoli, to nie dlatego, że chodzi o różaniec odmawiany do Maryi, ale o różaniec, w trakcie odmawiania którego rozważa się tajemnice Chrystusa razem z Maryją. Papież Jan Paweł II nie wahał się więc dodać pięciu tajemnic światła, które uzupełniają życie Chrystusa na ziemi.

W Traktacie o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny jest bardzo wiele fragmentów dotyczących odnowienia przyrzeczeń chrztu świętego. Dobrze będzie je sobie przypomnieć biorąc pod uwagę ich znaczenie, jak to już powiedzieliśmy, podczas zakończenia każdych misji Montforta. 

„Przed Chrztem Świętym byliśmy niewolnikami szatana…”[46]

Montfort mówi, że przez chrzest stajemy się niewolnikami Jezusa Chrystusa. Wyjaśnia, że chodzi o niewolników miłości, co zmienia postać rzeczy. Musimy służyć Jezusowi jako „niewolnicy z miłości”[47]. To kojarzy nam się ze słowami z paragrafu nr 73. O tym wyborze przypomni nam również ksiądz Woźniak podczas pierwszego tygodnia przygotowań do poświęcenia się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję.

Paragraf nr 126 ze względu na jego szczególne znaczenie należy przeczytać w całości:

„Powiedziałem, że przedstawione nabożeństwo można by bardzo dobrze nazwać doskonałym odnowieniem ślubów lub przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św. Każdy chrześcijanin przed Chrztem św. był niewolnikiem szatana, bo do niego należał. W sakramencie Chrztu św. osobiście albo przez swoich rodziców chrzestnych wyrzekł się uroczyście szatana, jego pychy i dzieł, a obrał sobie Jezusa Chrystusa za Mistrza i wszechwładnego Pana, by jako niewolnik z miłości należeć do Niego. Na tym właśnie polega to nabożeństwo. Człowiek wyrzeka się szatana, świata, grzechu i siebie samego i oddaje się całkowicie Jezusowi przez ręce Maryi. Czyni on nawet więcej, bo w czasie Chrztu św. neofita mówi zwykle przez cudze usta, przez ojca chrzestnego lub matkę chrzestną, a więc oddaje się Jezusowi przez pośrednika. Natomiast w nabożeństwie, o które tu chodzi, składamy ofiarę z samych siebie osobiście, dobrowolnie, z pełną świadomością. W sakramencie Chrztu św. człowiek nie oddaje się Jezusowi przez ręce Maryi, przynajmniej nie wyraża tego słowami. Nie oddaje on również Jezusowi wartości swych dobrych uczynków. Po Chrzcie św. mamy zupełną swobodę, jeśli chodzi o ofiarowanie naszych dobrych uczynków lub o zatrzymanie ich dla siebie. Natomiast przez przedstawione nabożeństwo oddajemy się wyraźnie Panu Jezusowi przez ręce Maryi i ofiarujemy Mu wartość wszystkich naszych dobrych uczynków.”

Paragraf ten zwraca uwagę na zapowiedź ofiarowania się, ponieważ chrześcijanin poświęca się Chrystusowi przez ręce Maryi i ofiaruje mu wartość wszystkich swoich czynów. Montfort chroni nas od zapomnienia naszych przyrzeczeń chrzcielnych. Stanowi to treść paragrafów 127 i 128.

Na zakończenie naszego trzeciego spotkania chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym wyznaniu, jakie Jan Paweł II poczynił do swojego biografa André Frossarda[48]. Zresztą, papieżowi zależało, by podczas podróży po Francji pomodlić się przy grobie św. Ludwika Marii Grignion de Montfort w Saint-Laurent sur Sèvre. Chciał oddać hołd temu, który pomógł mu odkryć Jezusa Chrystusa przez Maryję. Od młodzieńczych lat Karol należał do grupy piętnastu chłopców „Żywego Różańca” i uczestniczył w modlitwach organizowanych przez ks. Jana Tyranowskiego, który był dla niego nauczycielem, a później także spowiednikiem. To właśnie Tyranowski podarował mu Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Miłość Maryi przyciągnęła Karola w sposób spontaniczny, jednak obawiał się, by to upodobanie nie zaciemniło miłości Jezusa. Później Jan Paweł II wyzna Frossardowi: „Lektura tej książki była momentem przełomowym w moim życiu”, wspomina to również w swoim filmie „TOTUS TUUS” Ewa Makulec. „Przypominam sobie, mówi Karol Wojtyła, że pracując w zakładach chemicznych, nosiłem ją cały czas przy sobie, aż na okładce znajdował się wapń. Bez przerwy powracałem do kolejnych fragmentów […]. Nasza wewnętrzna relacja z Matką Boga wynika zasadniczo z naszej więzi z Chrystusem. Nie ma więc żadnych obaw, że jedno przeszkodzi nam w spotkaniu z drugim.”

Głos błogosławionego Jana Pawła II jest głosem uprawnionym, zobowiązującym nas do postępowania tak jak on: do ofiarowania się Maryi. Słowa TOTUS TUUS[49] „cały jestem Twój, Maryjo” staną się dewizą nowego biskupa Krakowa, a później nowego papieża w 1978 r. Wbrew wszystkim zwyczajom heraldycznym, będzie chciał, by dewiza TOTUS TUUS została zachowana na jego nowych godłach. Zachowa swój herb biskupi ze względu na wierność Montfortowi. Ta postawa potwierdza w pełni jego głęboki związek z duchowością montfortańską.

Zacytujmy słowa wypowiedziane przez samego Jana Pawła II na temat jego dewizy” Totus Tuus” oraz godeł biskupich.

„Kościół, od samego początku, a w szczególności w momentach najtrudniejszych, rozważał w sposób szczególnie głęboki jedno z wydarzeń Męki Jezusa Chrystusa, które przytacza św. Jan: « A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój". Następnie rzekł do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.»  (J 19, 25-27)

W swej historii Lud Boży doświadczył daru ofiarowanego przez ukrzyżowanego Jezusa: daru Jego Matki. Najświętsza Maria Panna jest naprawdę naszą Matką. Towarzyszy nam drodze wiary, nadziei i miłosierdzia w kierunku coraz większej jedności z Chrystusem, jedynym zbawicielem i pośrednikiem zbawienia.[50]

Jak wiadomo, w moich godłach biskupich, będących symbolicznym obrazem właśnie zacytowanego tekstu, znajduje się dewiza Totus Tuus. Jest ona zaczerpnięta z doktryny św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Te dwa słowa wyrażają całkowitą przynależność do Jezusa przez Maryję. "Tuus totus ego sum, et omnia mea tua sunt", pisze św. Ludwik Maria i tłumaczy: «Jestem cały Twój i wszystko moje Twoim jest.»”

„Dzieło, jakiego Duch Święty dokonał w Maryi przez tajemnicę Niepokalanego Poczęcia, pogłębiało się przez całe Jej życie, aż po krzyż, aż po tajemnicę Jej współcierpienia. Dzieło to znalazło swoje zwieńczenie w tajemnicy Wniebowzięcia. Tu Duch Święty bierze w posiadanie Maryję w sposób zupełnie nowy, w sposób, którego nigdy by się nie domyślała na ziemi.

[…] Oddajemy się Maryi ukoronowanej na Królową nieba i ziemi, Maryi, której dusza i ciało od chwili Wniebowzięcia nabrały niejako boskich wymiarów jednoczących Ją do końca Jej życia z tajemnicą Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia Jej Syna.[51]

To właśnie w tych słowach ojca Philippe’a streszcza się odpowiedź na pytanie, dlaczego należy ofiarować się Maryi.

O Maryjo, bądź moją przewodniczką we wszystkim.