„Tajemnica Maryi” – jak dotrzeć do Jezusa przez Maryję - Część druga

Spis treści

 

Część druga

TOTUS TUUS ! CAŁY TWÓJ !

 

PRZED BOGIEM,

ZOBOWIĄZUJĘ SIĘ!

Dlaczego chcę ofiarować się Maryi ?

 

I

MONTFORT prosi, by ofiarować się Maryi

W pierwszej części tego opracowania poznaliśmy życiorys św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Możemy jednak na nowo przejść drogami, którymi podążał Montfort, a także przyjrzeć się miejscom, w których żył oglądając film TOTUS TUUS[2], zrealizowany niedawno przez Ewę Makulec[3].

Pamiętamy, że „Tajemnica Maryi”[4] jest streszczeniem „Traktatu o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Wiemy również, że największym dziełem Montforta nie jest „Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie”, ale „Miłość Mądrości Przedwiecznej”.

W ostatnim rozdziale zostanie przedstawiona szczególnie dla nas ważna książka księdza Woźniaka[5]. Pomaga ona zaplanować przygotowanie do ofiarowania się Maryi w 33 dni, tak jak prosił o to Montfort. Zaletą tej  książki jest właśnie to, że pozwala ona na przygotowywanie się samemu bez konieczności uczęszczania na przeznaczone do tego rekolekcje. Przygotowania do ofiarowania się Jezusowi przez Maryję rozpoczyna się na 33 dni przed jakąś ważną dla nas datą, którą wcześniej wybieramy. Do ofiarowania się nie jest nam też potrzebny duchowy przewodnik. Chodzi bowiem o samodzielną pracę oraz osobiste zaangażowanie w tajemnicy własnego serca.

„Poświęcenie się Matce Najświętszej jest czymś niezwykle prostym, mówi ojciec Thomas PHILIPPE[6], i może nas wprowadzić w głąb wielkiej tajemnicy[7]

Przypominamy sobie także stanowcze słowa Jezusa, który mówi w Ewangelii św. Mateusza (19, 21): „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!”

Jezus zachęca nas do tego, byśmy stali się doskonałymi, to znaczy świętymi. Jest wiele dróg, które prowadzą do Nieba. Wielu świętych dotarło tam bez szczególnego nabożeństwa do Maryi. Tymczasem niezwykłość Montforta kryje się w szybkim i pewnym sposobie osiągnięcia świętości. Proponuje on zwrócenie się do tej, którą Jezus ofiarował nam na krzyżu, i która uczyniła nas swoimi dziećmi. Tak, jesteśmy DZIEĆMI MARYI, wszyscy tak jak Jezus. Dlaczego więc iść do Boga nie przechodząc przez nią skoro jest ona naszą matką? W słynnym przykładzie Montfort porównuje nasze oddanie się Bogu do prezentu pewnego wieśniaka, który ofiaruje Bogu jabłko[8]. Być może jest ono robaczywe. Jednak jeśli damy je Maryi Królowej, ona potrafi je odpowiednio przygotować, położyć na pięknej tacy tak, by dobrze prezentowało się przed Bogiem.

Powinniśmy uczyć się od naszej Matki, jak mówi ojciec Philippe Thomas[9]. „Ofiarujemy się Jej, aby uczyć się od Niej, więc nawet – by to Ona kształtowała nas całych.” 

W swojej rozprawie teologicznej ojciec Genson[10] przypomina nam jak szczególną uwagę zwracał Montfort na symbole Najświętszej Maryi Panny. W szczególności na to, że będzie ona dla nas „formą bożą”. Ojciec Philippe dodaje: „Sama Maryja staje się naszą nauczycielką”. Następnie wyjaśnia, że chociaż w szkole średniej mamy całe grono pedagogiczne, to w szkole podstawowej potrzebujemy tylko jednej osoby. Natomiast
„W szkole matczynej wychowanie, jakie daje mama, jest czymś jeszcze o wiele bardziej pierwotnym. Nie ma tam ani książek, ani żłobka. To mama poprzez całą swoją osobę, poprzez gesty, więcej – poprzez swoje ciało karmi dziecko, uczy je i wychowuje.”[11]

Czyż nie wiemy, że niepokoje, jaki odczuwamy będąc dorosłymi, pochodzą czasami z naszego dzieciństwa? „Potrzebujemy być karmieni i kształtowani przez Maryję.”[12]

Montfort rozpoczyna „Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie” od bardzo stanowczego stwierdzenia, które zobowiązuje nas do wysłuchania tego, co chce powiedzieć święty. Czytamy więc:

„Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat i przez Nią też chce
w świecie panować.”[13]

Dlaczego więc nie oddać się Bogu przez Maryję?

Wymieńmy teraz siedem fałszywych nabożeństw, a więc siedmiu fałszywych czcicieli,
o których mówi Montfort. Są to krytykanci, skrupulanci, powierzchowni, zarozumiali, niestali, obłudnicy, interesowni[14]. W Tajemnicy Maryi przedstawia on także prawdziwe nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, trzy sposoby złączenia się z Nią. Przypomnijmy na czym polegają te trzy nabożeństwa.

W pierwszym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny[15] każdy zobowiązuje się do wypełniania swoich obowiązków chrześcijanina unikając grzechu śmiertelnego.

Oznacza to, że każda osoba będzie wypełniać przede wszystkim pierwsze przykazanie, które nakazuje kochać Boga i tego, który jest do Niego podobny, to znaczy kochać bliźniego. Żebrak, pijak, bezdomny puka do moich drzwi, ponieważ jest głodny, ponieważ jest spragniony, bądź też nie ma gdzie spać. Daję mu jeść, goszczę go. On jest moim bratem. Przecież to nie jest trudne, a jednak spotykamy na ulicach osoby, które są głodne, które są chore, które proszą nas o wsparcie. Jeśli czynię to wszystko, jak mówi młody bogaty mężczyzna w Ewangelii, jestem chrześcijaninem. Ale gdzie jest Maryja? Otóż, mój brat jest głodny, mój brat jest chory, to sam Jezus, który jest głodny, który jest chory. Święta Jadwiga odwiedzając szpital Biecz[16] w Krakowie spostrzegła w kącie chorego. Zapytała dlaczego jest trzymany na uboczu. W odpowiedzi usłyszała, że mężczyzna brzydko pachnie z powodu ropiejących ran. Wtedy Jadwiga poprosiła o ciepłą wodę i wszystko, co jest potrzebne do umycia chorego. Następnie umyła go. Kiedy kończyła nakładać balsam na rany, ciało biedaka zaczęło błyszczeć rażącym światłem. W końcu światło zgasło, ciało znikło, pozostały tylko bandaże. Wszyscy uklękli i modlili się. To Jezus do nich przyszedł. Mama mojego brata w Chrystusie jest także moją mamą. Również w moich braciach spotykam Maryję. To właśnie pierwsza forma nabożeństwa, która prowadzi mnie do Maryi i do Boga. Montfort doświadczył podobnego zdarzenia w szpitalu w Poitiers.

Jednak najważniejsze jest tutaj to, że wypełniając obowiązki chrześcijanina, wyrzekam się Szatana i grzechu. (Mt 6,24: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.”) To jest właśnie nasze przyrzeczenie chrzcielne, które składamy poprzez naszych rodziców chrzestnych, bądź sami, jeśli jesteśmy już dorośli. Montfort tak dobrze zrozumiał sens tego zaangażowania, że umieścił je we wstępie do swojego aktu ofiarowania się Jezusowi przez ręce Maryi, tak jak prosił go o to papież Klemens XI.

„Ja …, niewierny grzesznik, ponawiam i potwierdzam dzisiaj, składam w Twoje ręce przyrzeczenia mojego chrztu […]”[17]

Montfort zwraca szczególną uwagę na przyrzecznie wierności składane Chrystusowi na chrzcie świętym.

Składa się ono z dwóch części:

- potrójnego wyznania wiary: w Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego,

- wyrzeczenia się Szatana.

UWAGA: Nie należy widzieć Szatana we wszystkim, co przytrafia nam się złego, czy za każdym razem kiedy grzeszymy. Nie jesteśmy dla niego aż tak ważni, by się nami interesował. Gdybyśmy byli papieżem, biskupami, księżmi, zakonnikami czy też osobami świeckimi pełniącymi ważne funkcje w kościele, wtedy miałby on powody by nas dręczyć, tak jak czynił to z niektórymi świętymi, których dobrze znamy.

Święci walczyli z Szatanem. Szatan należy do rzeczy niewidzialnych, ponieważ jest duchem. O rzeczach niewidzialnych wspominamy w Wyznaniu Wiary: „Wierzę w Boga […] Stworzyciela Nieba i Ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.” Wypowiadamy te słowa z taką łatwością podczas niedzielnej mszy świętej, że już prawie wcale nie wierzymy w Szatana. Tymczasem on naprawdę istnieje.

By zapowiedzieć Dobrą Nowinę Jezus rozpoczął swoją działalność publiczną od cudów: uzdrowienia paralityków, uzdrowienie teściowej św. Piotra, która cierpiała z powodu wysokiej gorączki, uzdrowienia trędowatych (Mt 10,8), uzdrowienia cierpiących na różnego typu choroby (Mt 9,35), a nawet wskrzeszenia (córka Jaira, Mt 9,24). Jednak najbardziej obrazowe były właśnie wyzwolenia osób opętanych przez złe duchy. „(…) przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze” (Mt 13,19). Kobiecie kananejskiej, która prosi : „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha.” Jezus najpierw nie odpowiada, chce ją odprawić. Później mówi: „«O niewiasto wielka jest Twoja wiara; niech Ci się stanie jak chcesz!» Od Tej chwili jej córka była zdrowa.” (Mt 15, 21-28). Jezus mówi uczniom, którym nie udało się wypędzić złego ducha powodującego ataki padaczki u młodego epileptyka, że nie mają wystarczającej wiary, by to uczynić (Mt 17,14-15). Natomiast punkt kulminacyjny następuje w momencie, gdy Jezus pozwala złym duchom wyjść z człowieka i wejść w świnie (Łk 8,32).

Przykład świętych jest także wymowny:

- Św. Jan Maria Vianney mówił: „W ciągu dnia dręczą mnie ludzie, a w nocy demon. Ja jednak odczuwam spokój i ulgę.”

Pewnej nocy, słysząc hałas, duchowni pobiegli do pokoju Jana Marii Vianney: „Probostwo trzęsło się, szyby w oknach drżały; wszyscy wstali i przestraszeni pobiegli do pokoju Jana Marii Vianney. Ujrzeli go leżącego w łóżku wysuniętym na środek pokoju. Proboszcz powiedział do nich uśmiechając się: «To Grappin (diabeł – przyp. aut.) wyciągnął moje łóżko aż tutaj. Następnie uspokoił ich mówiąc: «Nie obawiajcie się!» Od tego momentu duchowni przestali kierować zarzuty pod adresem proboszcza.”

- Ojciec Pio, bliższy naszym czasom, już jako mały chłopiec nie chciał bawić się z niektórymi ze swoich kolegów, którzy bluźnili[18]. Zwłaszcza na początku swojego życia zakonnego doznawał często ataków fizycznych ze strony Szatana, później należały one raczej do rzadkości. Demon atakował go pokusami przeciwko wierze, nadziei, miłosierdziu bożemu oraz pokusami ducha. Ojciec Pio ośmieszał demony nadając im rożnego rodzaju przezwiska, takie jak: „wąsaty, skończony drań, paskudny kozak, złe zwierze, marny kozak, sprytny oszust, książę ciemności, niebieskobrody itp.” Podkreślał, że tylko wiara w Boga uwalnia go od Szatana. A oto, co mówił w czasie jednego z ataków Szatana:

„Diabeł nie chce przegrać tej walki. Przybiera wiele postaci. Od szeregu dni pojawia się ze swoimi braćmi uzbrojonymi w pałki i różne żelastwo. Jedna z trudności polega na tym, że oni pojawiają się w różnych przebraniach. Szereg razy wywlekli mnie z łóżka i wyciągnęli
z sypialni. Ja jednak jestem cierpliwy i wiem, że Pan Jezus, Matka Boska, mój Anioł Stróż, Św. Jozef i Św. Franciszek są zawsze przy mnie.”  

- Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort nigdy nie szczędził nam swoich rad :

Wyjaśnia nam, że Różaniec może nas nudzić ze względu na swoją monotonię, usypiać nas, a nawet doprowadzić do zaprzestania jego odmawiania „To pokazuje, że trzeba mieć znacznie większa motywację, by wytrwać w odmawianiu Różańca, niż w przypadku innych modlitw […]”[19]

Demon robi wszystko, byśmy nie odmawiali tej modlitwy:

„Człowiek łatwo się męczy i staje się niedbały” mówi Montfort.

„Zanim jeszcze rozpoczniemy się modlić, on sprawia, że czujemy się zniechęceni, rozproszeni lub wyczerpani.”

„Kiedy zaczniemy odmawiać Różaniec, mamy uczucie, że zewsząd nam przeszkadza.”

„Kiedy po wielu trudnościach i wysiłkach czujemy się usposobieni do modlitwy, diabeł wyśmiewa się z nas: To, co powiedziałeś, jest bezwartościowe, to dla Ciebie zupełnie bezużyteczne zajęcie, lepiej zajmij się czymś innym; jest tylko stratą czasu modlić się, nie zwracając uwagi na to, co mówisz; pół godziny rozmyślania lub innej lektury duchowej będzie dla Ciebie znacznie lepsze. Jutro, gdy nie będziesz czuł się tak słaby, możesz modlić się lepiej, zostaw więc resztę Różańca do tego czasu.”

„Popadając w te zasadzki diabła, mamy skłonność całkowicie zrezygnować z Różańca lub odmawiać go już rzadziej czy wreszcie mamy chęć zamienić go na inne nabożeństwo.”

„Różaniec jest jedną z najbardziej zasługujących modlitw, a najwięcej zasług przynosi ta modlitwa, która jest trudna, a nie ta łatwa. Modlitwa jest tym trudniejsza, im […] bardziej niesmaczna jest dla duszy.”

Szatan używa rożnych podstępów, by skłonić nas do odrzucenia tej modlitwy! Jednak tylko modlitwa przypomina nam o Bogu i może sprawić, że unikniemy pokusy (por. Agonia w Ogrójcu).

- Matka Teresa przypomina również, że długie modlenie się wpływa pozytywnie na jakość naszej modlitwy.

„Nie należy bać się Szatana, który nie jest w stanie «czytać» w naszych myślach, mówi Matka Teresa. Szatan nie może poznać tajemnicy naszego serca, to znaczy głębi naszej osoby.” Matka Teresa nazywa go: Złem, Kłamstwem, Ciemnościami, Śmiercią[20].

Naszym zadaniem jest walka z Szatanem poprzez wybór DOBRA. Bądźmy więc czujni. To minimum życiowe każdego chrześcijanina, to pierwszy krok w kierunku Maryi, matki wszelkiej łaski. (Łk 15,7: „Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca […]”)

W przyrzeczeniu chrzcielnym wyrzekamy się Szatana.

Kapłan : Czy wyrzekacie się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych ?

Rodzice i chrzestni: Wyrzekamy się.

Kapłan: Czy wyrzekacie się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby was grzech nie opanował.

Rodzice i chrzestni: Wyrzekamy się.

Kapłan: Czy wyrzekacie się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu ?

Rodzice i chrzestni: Wyrzekamy się.

Podkreślmy to jeszcze raz: Szatan ingeruje rzadko w nasze życie. Według teologii dogmatycznej 90% naszych grzechów związanych jest z naszym ciałem. Tak jak powiedziała to Matka Teresa, Szatan nie potrafi czytać w naszych myślach, ale jest bardzo inteligentny
i potrafi wykorzystywać nasze słabości analizując zachowanie. Na przykład zauważa, że lubimy alkohol i wtedy mówi nam, że to Bóg stworzył dobre wino, wódkę, i że trzeba z tego korzystać. Jeden kieliszek więcej czy mniej nie robi różnicy. A kończy to się przemocą domową wobec żony czy dzieci.

To samo dotyczy grzechu przeciw ciału. „Masz uczynną, oddaną żonę, która bardzo cię kocha, ale czy widziałeś córkę sąsiada? To bardzo ładna dziewczyna. Dlaczego by się z nią nie spotkać? I wtedy nadchodzi nieuniknione. Jednak na początku diabeł zauważył, jak mężczyzna często rozmawiał z młodą sąsiadką, kiedy ta była w ogródku… i właśnie tak zakochał się w niej. 

Bądźmy więc zawsze czujni. Bycie chrześcijaninem i życie po chrześcijańsku, to całkiem normalne postępowanie pozwalające osiągnąć świętość. Papież podczas swojej pierwszej mszy na ŚDM[21] w Madrycie w czwartek 18 sierpnia 2011 roku komentował Ewangelię zachęcając młodych do wystrzegania się „kłamliwych dróg”, które prowadzą tylko do „frustracji”, do wystrzegania się „porywów mody”, które „zapominają o prawdziwej sprawiedliwości”, nieulegania współczesnym „pokusom”, które prowadzą do „życia bez horyzontów”, do „wolności bez Boga”.

Do „upiększenia dzieła stworzenia”, mówi papież, „Bóg pragnie odpowiedzialnego rozmówcy”, chce „dodać skrzydeł naszej wolności”, by pozwolić nam „zbudować cywilizację miłości i życia”, zdolną „do humanizacji każdego człowieka”, dzięki skale, którą jest Chrystus.

„Skałą, która wspiera całą budowę jest osoba samego Chrystusa, waszego przyjaciela”, podkreślił papież i następnie podał przykład Maryi, która potrafiła powiedzieć „Tak” wobec woli Boga, a wśród młodych rozbrzmiały radosne okrzyki uznania.

Postawmy drugi krok w kierunku Maryi (TM 26):

Drugie prawdziwe nabożeństwo na Najświętszej Maryi Panny, mówi św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, polega na tym, że żywi się do Najświętszej Dziewicy najdoskonalsze uczucia szacunku, miłości, ufności i czci. Tutaj Montfort zachęca nas do wstępowania do bractw różańcowych, do noszenia szkaplerza maryjnego, do odmawiania różańca świętego, do oddawania czci Jej obrazom, do śpiewania na Jej chwałę, do wstępowania do zgromadzeń maryjnych. Wielu z nas nosi nieustannie w kieszeni szkaplerze bądź różańce. Wiele żeńskich zakonów praktykuje nabożeństwa maryjne. Żeby się o tym przekonać wystarczy spojrzeć na różańce wiszące przy pasach zakonnych habitów.

Wszystkie te praktyki, mówi Montfort, wykluczające grzech, są dobre, godne pochwały i święte. Nie są jednak w stanie odciągnąć dusze od stworzeń i oderwać jej od siebie samych, by zjednoczyć je z Jezusem Chrystusem. Nasze osobiste wysiłki i regularna modlitwa mogą wprowadzić do naszego życia rodzinnego, zawodowego oraz religijnego pewną równowagę. Według Montforta, to nie wystarczy. Ale chodzi przecież dopiero o drugi krok w kierunku Maryi. Montfort ofiarował nam jeszcze lepszy sposób odmawiania Różańca proponując przegląd głównych tajemnic życia Chrystusa. A Ojciec Święty Jan Paweł II uzupełnił je dodając pięć tajemnic światła.

Te dwa nabożeństwa są autentyczne i prawdziwe, ponieważ dopuszczają w nas działanie łaski. „Jeśli chcesz być doskonały...”, powiedział Jezus. Odmawiajmy różaniec każdego dnia, prośmy Najświętszą Panią o opiekę, odmawiając modlitwę Pod Twoją obronę[22], ponieważ to Ona miażdży pod stopami głowę węża.

Trzecie Nabożeństwo (TM 27) jest znane i praktykowane przez bardzo niewiele  osób. „Jest tym, które ukażę.”

Już czas, byśmy odsłonili Tajemnicę Maryi. Zagadnienie to będziemy zgłębiać w kolejnych rozdziałach. Odpowiemy na pytanie, dlaczego warto podjąć to wielkie wyzwanie i ofiarować się Maryi, która poprowadzi nas aż do naszej śmierci.