„Tajemnica Maryi” – jak dotrzeć do Jezusa przez Maryję - Część pierwsza

Spis treści

 

  I

MONTFORT – Szaleniec Ewangelii

Życiorys Montforta na podstawie filmu przygotowanego przez administrację francuskiego departamentu Wandea

Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort zmarł 28 kwietnia 1716 roku w Saint Laurent sur Sèvre w wieku 43 lat. W zachodniej Francji przeżył 20 lat. Utworzył trzy zgromadzenia: Ojców Montfortanów Misjonarzy, Córek Mądrości i Braci Montfortanów św. Gabriela. Ważniejsze wydarzenia z życia Montforta w kaplicy Córek Mądrości odtworzył Klaudiusz Lavergne.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort był nietypowym misjonarzem. Urodzony w 1673 roku, gdy dorósł wyruszył piechotą do Paryża, by wstąpić tam do seminarium Świętego Sulpicjusza słynącego z wysokiego poziomu kształcenia. Miał przy sobie dziesięć talarów, które szybko rozdał biednym. Przez 8 lat, odprawiał pokutę, nauczał katechizmu i czuwał przy zmarłych. Popularyzował różaniec oraz nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, Naszej Matki. Do swojego imienia dodał imię Maryi, a do swojego nazwiska nazwę miejscowości MONTFORT, uwidaczniając w ten sposób miejsce swojego chrztu. Odwiedzał biednych i pomagał im. Od Nantes do Poitiers służył ubogim, szczególnie tym, którzy przebywali w szpitalach. W Paryżu napisał „Miłość Mądrości Przedwiecznej”, „Tajemnicę Maryi” oraz „Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Zapoczątkował kult maryjny, który jest w rzeczywistości kultem Jezusa Chrystusa. Podróżując, rzeźbił figurki Matki Boskiej i komponował pieśni, znane także jako kantyki. Zwrócił się do papieża z prośbą o błogosławieństwo, by zrealizować swoje powołanie misyjne, a także pragnienie nauczania na Wschodzie. Papież zatwierdził jego powołanie i nadał mu tytuł MISJONARZA APOSTOLSKIEGO. Jednak jego apostolatem nie były INDIE, a francuskie wsie i to zgodnie z wolą biskupów. Jego misje miały charakter powszechny i obrazowy. Uczestniczyły w nich tysiące wiernych. Składały się na nie droga krzyżowa, różaniec i rozważanie tajemnic różańca świętego, a także odnawianie przyrzeczeń chrztu świętego. W celu ożywienia swoich rekolekcji, komponował kantyki według melodii kabaretowych.

Jego największym dziełem jest Kalwaria w Pontchâteau.

Jego największym krzyżem zburzenie tej kalwarii na rozkaz króla i biskupa z Nantes.

Jego doktryna jest bardzo głęboka i teologiczna.

Źródłem doktryny Montforta było nauczanie Franciszka Salezego, Wincentego a Paulo, Bérulle’a i Oliera, którzy byli francuskimi odnowicielami duchowymi. Tak jak widać to w przypadku Nantes, Montfort spotykał się z wrogością ze strony biskupów. Mimo to pozostał popularnym kaznodzieją, który zwracał się bezpośrednio do tłumów (ponad 20 000 w Pontchâteau). Później zakazano mu wstępu do Pontchâteau. Odrzucili go nie tylko biskupi, ale także współbracia, biorąc go za SZALEŃCA bądź ŚWIĘTEGO. Przeszkadzało im to, co robił, więc próbowali go nawet otruć. Tymczasem Montfort pozostał wierny swojej dewizie: TYLKO BÓG. Tylko Bóg był jego wsparciem i radością. Ostatecznie na prośbę biskupa z Luçon oraz biskupa z La Rochelle rozpoczął misje w Bas-Poitou. Zmagając się z wiatrem i falami, nie obawiając się korsarzy popłynął do wyspy L’Île-d’Yeu. Na statku miał miejsce cud. Wiatry zniosły korsarzy na szeroką wodę, a wszystko za sprawą modlitwy. Montfort mógł dotrzeć do wyspy. Tam nauczał i nawet czynił cuda, co pozwalało mu umocnić wiarę ludzi. Zbudował także kaplicę.

Modlitwa pozwalała mu nabrać siły. W przerwach pomiędzy misjami odpoczywał w lesie Mervent, gdzie został odnaleziony w 1715 roku, na rok przed śmiercią. Sami wierni przyszli tam po niego. W tym samym roku czterej bracia złożyli śluby zakonne w obecności Montforta. Montfort napisał także regułę zgromadzenia Córek Mądrości, a jego założenie powierzył Marii Ludwice od Jezusa Trichet. Ustanowił pierwszego przełożonego Montfortanów, księdza Mulot odpowiedzialnego za powstałe zgromadzenie. Przekazał mu także swoją płomienną modlitwę w intencji świętych i misjonarzy.

Montfort jest prekursorem XIX wieku. Jan Paweł II uznając autentyczność jego maryjnego przesłania przyjął za dewizę jego słowa TOTUS TUUS. 19 września 1996 roku papież przybył do Saint Laurent sur Sèvre, by modlić się przy grobie Montforta. Wtedy też dał młodym ludziom z Wandei następującą wskazówkę:

„MIEJCIE ODWAGĘ WIERZYĆ!”

Totus tuus ego sum et omnia mea, tua sunt – Jestem cały Twój i wszystko, co moje, Twoim jest.

Montfort – święty, ale JAKI ŚWIĘTY? Jego rodzina

Montfort uważany jest za oryginalnego świętego. Jego stosunek do zwierząt i kwiatów przypomina stosunek św. Franciszka do przyrody. Montfort mówił o sobie, że  jest tak samo wolny jak ptaki siedzące na gałęziach.

Rodzina Grignion pochodziła z Loudun w departamencie Vienne, a do Bretanii przybyła w 1605, czyli prawie 70 lat przed narodzinami Ludwika. Jego dziadek został nominowany królewskim notariuszem i prokuratorem w Montfort, później był merem. Ojciec Ludwika (Jan Baptysta 1647-1716), adwokat, uważał się za arystokratę i kazał się nazywać „Waszmość Bachelleraie”. Po swoim ojcu Ludwik odziedziczył porywczy i uparty charakter. Jak sam mówił, mógłby zostać „największym rozbójnikiem w królestwie”. Ojciec często gniewał się na Ludwika, a matka bardzo cierpiała z tego powodu. Niestety, nie mogła ona nic na to poradzić. Tymczasem, jego wujek znalazł się w więzieniu z powodu nadużyć finansowych. Bratanek Ludwika zaś okazał się oszustem i uciekł z wojska. Inny bratanek, Ludwik Konstanty, poszedł w ślady Montforta i wstąpił do seminarium Ducha Świętego w Paryżu. Został jednak stamtąd usunięty za kradzież diamentów. Następnie uciekł razem z dziewczyną nie pozostawiając po sobie śladu. Rodzina ojca, to ludzie z Poitou, którzy stali się prawdziwymi Bretończykami – prymitywnymi, upartymi, mściwymi, a czasami też i tajemniczymi.

Matka Montforta, Jeanne ROBERT, była nauczycielką. To właśnie po niej Ludwik odziedziczył zamiłowanie do pisania, a także talent mówcy. Była ona kobietą pobożną. Przekazała Ludwikowi przywiązanie do Kościoła. Po niej odziedziczył również talent artystyczny. Jeden z kuzynów (Claude Dominique) napisał muzykę do kilku kantyków Montforta. Uczęszczając do Kolegium Jezuitów w Rennes, Montfort mieszkał u brata swojej matki, który był księdzem.

Już jako młody człowiek Ludwik odznaczał się wielką pobożnością, szczególnie do Maryi, a kiedy mówiło się o Matce Bożej w jego obecności, nawet czerwienił się. Potrafił zachęcić swoją siostrę Louise-Guyonne do modlitwy, mówiąc do niej w sposób bardzo czuły: „Gdy będziesz kochać Pana Boga, wtedy będziesz piękna i wszyscy będą Cię kochali”. Następnie oboje chowali się za studnią, by odmówić wspólnie różaniec. Uczył ją również czynić znak krzyża. Ta scena stała się później inspiracją dla Klaudiusza Lavergne’a, który odtworzył ją (około 1870 roku) na pięknym witrażu w kaplicy Córek Mądrości. To właśnie od swojej matki Ludwik przejął nabożeństwo do Maryi, oryginalne, ale także czułe, głębokie i skromne. Ojciec Ludwika, mający wielkie ambicje, często uczestniczył w różnych sprawach i był nieobecny w domu, dlatego też to matka wywarła znaczący wpływ na Ludwika, który wcześnie dodał do imienia LUDWIK imię MARIA. To właśnie matka go kształtowała, ucząc panowania nad wahaniami nastroju. Ludwik zmienił się więc z porywczego chłopaka w spokojnego młodzieńca Ludwika Marię.

Na zakończenie tego paragrafu przyjrzyjmy się jeszcze raz rodzinie Grignion. Było w niej 18 dzieci, z których 3 synów zostało księżmi, a 2 córki zakonnicami. Ludwik należał do trójki dzieci najbardziej lubianych przez matkę (albo raczej przez babcię) ze względu na swoją pobożność i posłuszeństwo. Natomiast Louise-Guyonne była ulubienicą swojego brata Ludwika Marii, a nawet jego sprzymierzeńcem duchowym. W rzeczywistości jego siostra nazywała się Guyonne, a to on doda do jej imienia imię Louise (czyli Ludwika).

MONTFORT i jego charyzma!

Zostając księdzem w 1700 roku Montfort mógł wyruszyć na podbój świata. „Skoro zbawienie świata rozpoczęło się od Ave Maria, to zbawienie każdego pojedynczego człowieka łączy się z tą modlitwą […]” (TPN 249).

Montfort stał się pobożny dzięki swojej matce, która wzbudziła w nim miłość do Boga i do Najświętszej Maryi Panny. Ale w jaki sposób stał się on misjonarzem, kaznodzieją, którego się podziwiało i którego się odrzucało, a także założycielem zgromadzeń zakonnych? Skąd ta charyzma, która uczyniła z niego wyczerpanego, trupiobladego, schorowanego człowieka, który zmarł w wieku 43 lat nie mogąc dokończyć swoich misji w Saint Laurent sur Sèvre (w Wandei)?

Powracając do jego dzieciństwa możemy stwierdzić, że jego pierwszym nauczycielem, aż do 12 roku życia była jego własna matka, ponieważ w pobliżu domu rodzinnego nie było szkoły. Matkę Montforta możemy scharakteryzować w następujący sposób:

- była nauczycielką,

- wychowywała gromadkę dzieci (Ludwik był trzecim dzieckiem),

- była głęboko wierząca,

- była uzdolniona artystycznie,

- lubiła pieśni religijne.

Łatwo więc zrozumieć, że przejmując wiele jej cech, Montfort mógł tylko pójść w jej ślady.

Jego drugim nauczycielem byli Jezuici w Kolegium w Rennes, do którego uczęszczało
w tamtym czasie ponad 2000 uczniów. Montfort uczył się solidnie, poznał wersyfikację
i łacinę, później został poetą (kantyki, które napisał liczyły ponad 22 000 wersów). Był rozmiłowany w sztuce, a dokładnie w malarstwie i rzeźbie. Istnieje przynajmniej sześć figurek Matki Bożej wyrzeźbionych przez Montforta, a także jeden duży krucyfiks. Uzdolniony artystycznie i poetycko, był przede wszystkim wielkim czcicielem Matki Bożej. Za radą księdza Descates’a Montfort zdecydował się, by zostać kapłanem. Słysząc podczas lekcji filozofii o seminariach pana Vincent i  pana Olier, w których panowała dyscyplina, pragnął już tylko wyjechać do Paryża, by tam studiować. Podobnie jak Abraham opuścił swój kraj, tak Montfort wyjechał w wieku 20 lat, podążając w ten sposób za wezwaniem Boga. Miał także zamiar zerwać kontakty z rodziną należącą do drobnej szlachty, a więc stosunkowo zamożną w tamtym czasie. Stał się człowiekiem skromnym i ubogim:

- nie przyjął konia, którego chciano mu podarować,

- oddał ubogim dziesięć talarów, które miał przy sobie,

- oddał ubogiemu swój nowy strój, a sam założył jego zużyte ubranie

- wyruszył piechotą do Paryża, żebrząc po drodze o jedzenie, jak najbiedniejszy z biednych.

Ale dlaczego?

W Paryżu pojawił się w łachmanach i tak też stanął przed swoim dobroczyńcą, który umieścił go w seminarium dla ubogich. Tam też otrzymał doskonałe wykształcenie, ale musiał pracować, by się utrzymać:

- czuwał przy zmarłych za niewielką sumę pieniędzy,

- nauczał katechezy, co przygotowało go do prowadzenie jego późniejszych misji,

- znosił upokorzenia ze strony swoich kolegów, przerwy spędzał z nimi, ale nie potrafi żartować tak jak oni,

- cały czas był pod kierunkiem duchowych przełożonych odpowiedzialnych za kształcenie seminarzystów, którzy pozostawali wierni obowiązującym zasadom.

Montfort nie potrafił się jednak dostosować. Jego koledzy uważali go za zbyt oryginalnego, nie akceptowali go. Odrzucali go nawet jego przełożeni duchowi.

Ale dlaczego?

Charyzma Montforta według Bertranda Lemaire’a.

Bertrand Lemaire jest autorem wielu książek, z których dwie dotyczą Jana Pawła II. Jego ostatnia książka opublikowana w czerwcu 2009 roku nosi tytuł „Godzina Maryi” (zawiera świadectwa z życia Jana Pawła II na temat jego przywiązania do doktryny Montforta, książka jest już dostępna w języku polskim)[1]. Natomiast książka opublikowana w 2001 roku pod tytułem „Święty Ludwik-Maria Grignion de Montfort i Jan Paweł II” została przetłumaczona na język polski i hiszpański.

Papież Jan Paweł II oświadczył 13 października 2000 roku: „Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort stanowi dla mnie postać znaczącego odniesienia, która mnie oświeciła w ważnych chwilach mego życia” (cytat z okładki jednej z książek). Autor książki pisze, że charyzma Montforta jest źródłem wielu inspiracji dla współczesnych powszechnych misji.

A oto, co  odnajdujemy w 13 rozdziale „Godziny Maryi” w odniesieniu do:

- naszych stresów

Montfort był poetą, muzykiem i pisarzem. Napisał tyle wersów, ile kilometrów przebył.

- naszych niepowodzeń edukacyjnych

W miejscach, w których nauczał, tworzył szkoły chrześcijańskie dla biednych dzieci. Umieszczał w nich braci, którzy złożyli śluby w jego obecności w 1715 roku. Rok później, przed jego śmiercią, w szkołach pracowało siedmiu braci, pozostali pomagali mu podczas misji w parafiach.

- naszego aktywizmu

Prowadził życie pustelnika, nieustannie się modlił, był ascetą, sypiał na zewnątrz, pozbawiał się jedzenia i wygody, a nawet narzucał sobie dyscyplinę.

- rozprzężenia w zgromadzeniach zakonnych

Poprzez swoją obecność i modlitwę odnawiał je.

- naszych obaw o własne bezpieczeństwo

Sam stawiał swoje życie w niebezpieczeństwie spotykając korsarzy, a także będąc wielokrotnie poddanym próbom zabójstwa i otrucia.

- otaczającej nas biedy

Organizował „posiłki serca” w Dinan, był także przyjacielem włóczęg i bezdomnych.

- braków w wiedzy o naszej religii

Czytał i studiował dzieła swoich czasów na temat Maryi i Ojców Kościoła.

- amatorstwa naszego apostolatu

Był doskonałym organizatorem misji, zwłaszcza gdy pomagał mu brat Mathurin, zapoczątkował pewien rodzaj Akcji Katolickiej, dzieląc uczestników ze względu na ich zawody i cechy, dzieci, mężczyzn i kobiety.

- naszego braku śmiałości

Postawił kalwarię na wzgórzu wzniesionym od podstaw, odnawiał kościoły, usuwał cmentarze z wnętrza kościołów, nauczał podczas ponad 70 misji przeprowadzonych w ciągu 10 lat.

- naszej nieufność wobec Kościoła

Podporządkowywał się woli biskupów i księży, a nawet papieżowi, któremu powierzył swoją przyszłość misjonarza.

- naszego przewrażliwienia

Wybaczał wszystkim, którzy zazdrościli mu jego sukcesów misyjnych.

- naszej rutyny i lenistwa

Był pomysłowy, tworzył zgromadzenia, stowarzyszenia, szkoły, lecznice, by pomnażać owoce swoich misji. Był prekursorem „Odnowy Charyzmatycznej”, ponieważ uważał, że nie należy oddzielać Ducha Świętego od upodobania, jakie sam miał dla Maryi Dziewicy.

Jednym słowem, według Jana Pawła II Montfort był „Mistrzem Duchowym” (B. Lemaire, „Godzina Maryi”, str. 128). Inspirując się w sposób znaczący Bérulleme i członkami „Francuskiej Szkoły Duchowości”, dał początek wielkiemu nurtowi maryjnemu, który jego następcy, ojcowie montfortanie (nazywani także Mulotynami), kontynuowali po jego śmierci. Ale dlaczego? Ponieważ odkrywszy Maryję, zrozumiał, że musi osiągnąć Mądrość, tzn. poznać Jezusa, by stać się świętym.